Jakie plusy daje mi trzeźwość
Trzeźwość podarowała mi całą paletę wartości i korzyści. Najważniejszą z nich jest kontrola nad emocjami i myślami. Kiedyś w mojej głowie panował chaos – jak na rollercoasterze, bez chwili spokoju. Ten nieustanny wir potrafił wykańczać, prowadząc do frustracji i wybuchów agresji. Dziś umiem zatrzymać się, oddychać i panować nad sobą.
Drugim wielkim darem jest poprawa relacji z najbliższymi. Dopiero trzeźwy nauczyłem się być naprawdę obecnym – mężem i ojcem, który nie tylko jest fizycznie, ale i emocjonalnie uczestniczy w życiu rodziny.
Ogromną rolę odgrywa tu także życie w prawdzie. Gdy piłem, codziennością było oszukiwanie – siebie i innych. Zawsze zaniżałem ilość wypitego alkoholu, chowałem butelki po kątach, kombinowałem, jak napić się więcej. Pamiętam nawet wstawanie w środku nocy tylko po to, by sięgnąć po „małpkę” ukrytą w szafie. To właśnie wtedy pierwszy raz uświadomiłem sobie, że mam problem.
Trzeźwość przyniosła też naturalną selekcję znajomości. Szybko okazało się, że większość „przyjaciół od kieliszka” zniknęła. Zostało kilka naprawdę bliskich osób. I choć na początku wydaje się to trudne, to z czasem w życiu pojawiają się nowi ludzie – wartościowi, prawdziwi.
Kolejna rzecz to umiejętność bycia w samotności. Kiedyś nie do pomyślenia – samotność od razu zagłuszałem alkoholem. Dziś potrafię celebrować chwile tylko dla siebie, wypełnione refleksją i spokojem.
Poprawa zdrowia i sprawności to kolejny ogromny plus. Kiedy przestajemy pić czy brać narkotyki, nasze ciało zaczyna się regenerować. Jeśli do tego wprowadzimy zdrowe nawyki – ruch, lepsze odżywianie, sen – to jakość życia rośnie błyskawicznie. Dziś czuję się lepiej fizycznie i psychicznie niż kiedykolwiek wcześniej. Energia, którą dawniej zabierał alkohol, teraz pracuje na moją korzyść.
O finansach nie ma się co rozpisywać – każdy uzależniony wie, ile pieniędzy przepala na używki. Wystarczy powiedzieć, że teraz pieniądze pracują dla mnie, a nie przeciwko mnie.
Wreszcie – wiara w Boga. Bez czegoś większego od nas samych trudno jest całkowicie wytrzeźwieć. Wiara nie oznacza radykalizmu religijnego. To raczej świadomość, że jest Ktoś, kto może dać nam siłę, kiedy sami jesteśmy bezsilni. I ta siła nie objawia się w „ciepłym kocyku”, ale w trudnych doświadczeniach, które uczą nas pokory i wytrwałości.
Bo trzeźwość uczy pokory – przypomina codziennie, że uzależnienie nie zniknęło, że trzeba czuwać, by nie wrócić do dawnych schematów. Ale ta pokora jest błogosławieństwem, bo dzięki niej człowiek pozostaje świadomy, uważny i wdzięczny.
Tych pozytywnych aspektów trzeźwości znalazłbym jeszcze kilka, ale myślę, że najważniejsze już wymieniłem. Dlatego jeżeli ktoś z Was jeszcze się zastanawia, czy warto przestać pić czy brać, to mam nadzieję, że choć trochę dałem Ci do myślenia – i że szala korzyści przechyli się w stronę decyzji o zaprzestaniu sięgania po substancje odurzające. ⚓
🙌 Podobał Ci się ten wpis? Nie przegap kolejnych – dołącz do Załogi Powrotu do Trzeźwości.
📩 Zapisz się na powiadomienia
Komentarze
Prześlij komentarz