Etapy trzeźwienia

 

Pięć etapów wczesnego trzeźwienia — moja podróż po burzliwym morzu zmian

Kiedy opuszczamy port nałogu i wyruszamy w rejs ku trzeźwości, nie od razu czujemy powiew wolności w żaglach. Morze ma swoje kaprysy, a droga przed nami kryje spokojne zatoki, ale i sztormy, które trzeba przetrwać. Dziś opowiem Wam o pięciu etapach tej podróży. To nie jest sucha teoria — to mapa, którą sam musiałem rozłożyć na stole nawigacyjnym, żeby wiedzieć, co mnie czeka.


1. Faza odwrotu

(około 2 tygodni od odstawienia alkoholu)

To moment, gdy statek dopiero odbija od brzegu, ale w głowie wciąż dudni huk portowych dźwigów. Organizm zaczyna intensywny proces odtruwania. Ciało wysyła sygnały SOS — wahania nastroju, niepokój, rozdrażnienie, brak energii. Dolegliwości bywają tak silne, że wielu trafia na detoks, by bezpiecznie przejść ten sztorm. To etap, w którym decyzja o terapii dopiero dojrzewa — jak kapitan, który rozważa, czy na pewno chce wypłynąć na otwarte morze.


2. Miesiąc miodowy

(do około 45 dni)

Nagle wiatr staje się przychylny, a fale łagodnieją. Mózg, po szoku pierwszych dni, zaczyna produkować nadmiar neuroprzekaźników. Pojawia się euforia, przypływ energii, optymizm. Człowiek czuje się silny, zaangażowany w terapię, z wiarą patrzy w przyszłość. Ale tu czai się podstępna mielizna — poczucie nadmiernej mocy może prowadzić do lekceważenia zagrożeń i sygnałów ostrzegawczych. Wtedy łatwo zapomnieć, że prawdziwy ocean dopiero przed nami.


3. Faza muru

(od 46 do około 120 dni)

To jak moment, gdy w środku rejsu nagle ustaje wiatr. Neuroprzekaźniki stabilizują się, a my odczuwamy to jak spadek energii. Do tego dochodzi coraz pełniejsza świadomość strat: finansowych, rodzinnych, zawodowych. Pojawia się zniechęcenie, nuda, rozczarowanie. Trzeźwość przestaje być nową, ekscytującą przygodą, a staje się codziennym wysiłkiem. To właśnie ten mur zatrzymał i zawrócił niejednego żeglarza trzeźwości. Kluczem jest tu upór i wsparcie — żeby nie rzucić kotwicy w pół drogi.


4. Faza przystosowawcza

(od 4 do 6 miesięcy)

Powoli uczymy się nowych map. Emocje nie bujają już statkiem tak gwałtownie. Zaczynamy realnie patrzeć na swoją sytuację, szukać rozwiązań zamiast usprawiedliwień. Dostrzegamy plusy trzeźwego życia i planujemy kolejne kroki. To etap równowagi — ale uwaga, nadmierne poczucie bezpieczeństwa potrafi uśpić czujność. Trzeba wciąż sprawdzać kurs, by nie zejść z obranej trasy.


5. Faza rozwiązań

(od 6 do około 12 miesięcy)

To czas, gdy statek jest już dobrze osprzętowany, a załoga zgrana. Stabilizują się relacje, praca, zdrowie. Wracają zainteresowania, rodzą się nowe pasje, odbudowuje się poczucie własnej wartości. Wciąż korzystamy z sieci wsparcia — bo nawet najlepszy kapitan wie, że na oceanie liczy się nie tylko jego ster, ale i pomoc innych. To etap, w którym można zacząć żeglować nie tylko „od portu do portu”, ale ku prawdziwej, świadomej wolności.


Podsumowanie
Każdy z tych etapów to osobny fragment rejsu. Jedne dni będą słoneczne i spokojne, inne — chłodne i sztormowe. Ale jeśli trzymasz się kursu, w końcu dopłyniesz do miejsca, w którym morze jest szerokie, a wiatr niesie Cię w stronę życia, o które warto walczyć.

Bo trzeźwość to nie kara ani wyrzeczenie. To bilet w jedną stronę — ku wolności.

Komentarze

Popularne posty