Początek


Witam, z tej strony Bosman Trzeźwości jestem alkoholikiem i narkomanem. Od prawie czterech lat żyję w całkowitej abstynencji. Bez wpadek i potknięć.

Ten blog powstał z potrzeby, żeby pomóc choć jednej osobie uzależnionej uświadomić, że zmiana jest możliwa. Nieważne, jak długo tkwisz w nałogu, jak głęboko spadłeś, ile razy się potknąłeś. Zawsze jest wyjście. Zawsze jest nadzieja.

Nie jestem terapeutą ani psychologiem. Nie mam gotowych recept ani akademickich mądrości. Mam tylko swoją historię. Swoje dno. Swój moment decyzji. I swoją codzienną walkę o siebie, o trzeźwość, o życie w prawdzie.

Na tym blogu chcę dzielić się tym, co naprawdę działa. Opowiem Ci, jak wyglądał proces wychodzenia z nałogu. Jak zerwałem z alkoholem i narkotykami. Z czym zmierzyłem się na początku i co nadal czasem wraca. Opowiem też o tym, jak codziennie rozwijam się jako człowiek — nie dla poklasku, ale po to, żeby już nigdy nie wrócić tam, gdzie byłem.

Będzie też sporo o samorozwoju, o motywacji i zdrowym stylu życia — o tym, jak sport, ruch, dieta czy codzienna rutyna mogą być skutecznym substytutem dla używek. W moim przypadku siłownia, bieganie czy po prostu poranne rytuały okazały się potężnymi narzędziami odbudowy psychicznej i fizycznej. Chcę się tym dzielić, bo wiem, że działają. Ciało i dusza to naczynia połączone — nie wyciągniesz się z bagna, jeśli jedno będzie ciągnąć drugie na dno.

Długo wahałem się, czy ten blog w ogóle powinien powstać. W głowie miałem mnóstwo obaw — że ktoś mnie rozpozna, że nie zrozumie, że w pracy albo w rodzinie będę musiał się tłumaczyć, że spadnie na mnie krytyka albo hejt. Że ludzie będą gadać, że „wymyślił sobie misję” albo że „szuka atencji”. Ale z czasem zrozumiałem jedno: jeśli choć jedna osoba po przeczytaniu któregoś z wpisów zdecyduje się zawalczyć o siebie — to było warto. Nawet jeśli zapłacę za to swoją cenę.

W mojej drodze nie było cudów. Była samotność, łzy, agresja, wstyd, pustka, bezsenność. Były momenty, kiedy chciałem zniknąć, dosłownie. Ale też była decyzja. I krok po kroku — nowe życie. Żadne idealne. Z demonami, z przeszłością, której nie da się wymazać. Ale prawdziwe. Moje.

Dziś największy sens odnajduję w swojej rodzinie — w żonie i dwójce dzieci, którzy byli przy mnie nawet wtedy, gdy sam nie mogłem na siebie patrzeć. To dla nich chcę być lepszy. To ich śmiech, obecność i miłość przypominają mi codziennie, po co warto było zawalczyć. Trzeźwość to nie tylko rezygnacja z picia — to codzienne wybieranie obecności. Dla siebie i dla nich.

Będzie szczerze. Momentami pewnie brutalnie. Ale zawsze z serca i z intencją wsparcia.

Ten blog nie ma nikogo oceniać. Ma dać szansę zrozumieć. Bo wiem, co to znaczy czuć się beznadziejnie, samotnie, bez siły. Wiem, co to znaczy wpatrywać się w sufit o trzeciej nad ranem i nie widzieć sensu. I wiem też, co to znaczy odzyskać nadzieję i wiarę w siebie. Co to znaczy znowu poczuć się człowiekiem.

Jeśli jesteś teraz w "dupie" — zostań tu na chwilę. Przeczytaj. Wróć jutro. I jeśli choć jedno zdanie da Ci do myślenia albo doda siły — to znaczy, że było warto.

Do zobaczenia w kolejnych wpisach.
Bosman Trzeźwości
Powrót do trzeźwości

 


Komentarze

Popularne posty