Często zastanawiam się, jak powinna
wyglądać zdrowa relacja ojca z synem.
Jaki przykład mu dać? Jak w dzisiejszych czasach przygotować chłopca do
dorosłości, aby potrafił poradzić sobie w świecie jako odpowiedzialny i silny
mężczyzna? Ostatnio natrafiłem na pewien cytat, który mocno mnie poruszył.
Autor porównał wychowanie chłopca do tego, jak dorosły wilk wprowadza w dorosłe
życie młodego wilka:
Kiedy młody
wilk staje wobec świata, ojciec nie mówi mu: „Schowaj się. Czekaj. Szukaj
ochrony.”
Nie. Prowadzi go w zimno, głód i bezkres natury.
Bo wie, że tylko tam budzi się wewnętrzna bestia.
Szczenię
drży ze strachu. Ale ojciec go nie tuli.
Popycha go ku rywalom, każe słuchać warkotu i poczuć prawdziwe zagrożenie.
Dlaczego? Bo strach nie znika od pocieszeń — znika dopiero w konfrontacji.
Młody wilk
uczy się, że ucieczka oznacza głód.
Że zdobycz nie przychodzi sama — trzeba ją ścigać.
Że terytorium nie jest darem — broni się go kłami.
Tak hartuje
się przywódców.
Tak rodzi się alfa.
Nie przez bajki i głaskanie, lecz przez blizny, instynkt i decyzje.
Dziś wielu
mężczyzn cierpi, bo wychowano ich w nadopiekuńczości.
Ojców, którzy uczyli uciekać, a nie walczyć.
I teraz, w obliczu życia, drżą jak zagubione szczenięta w lesie.
Bracie,
prawdziwy ojciec nie przygotowuje dziecka do wygody.
Przygotowuje je do wojny o istnienie.
Bo nadejdzie dzień, gdy nie będzie nikogo za jego plecami.
I wtedy zostaną tylko jego kły, siła i odwaga.
Ten obraz wilka skłania do pytania: Jakim
ojcem chcę być?
Czy tym, który chroni przed każdym wiatrem, czy tym, który pokazuje, jak przez
ten wiatr iść z podniesioną głową?
Moja refleksja: zgadzam się z ideą hartowania i
wychowania do samodzielności, ale nie podzielam jej bezwarunkowo. Żyjemy w
czasach, w których „walka” nie zawsze oznacza starcie instynktów — ludzie
sięgają po pięści, ale też po noże, kłamstwo, manipulację czy inne narzędzia,
które mogą zniszczyć życie. Dlatego ważne jest, by uczyć chłopca odwagi i roztropności.
Nie chodzi tylko o to, by przygotować go do
konfrontacji, lecz by nauczyć go rozpoznawać, kiedy stawić czoła, a kiedy
unikać eskalacji; jak bronić swoich granic bez szukania bójek; jak rozwiązywać
konflikty inaczej niż siłą. Prawdziwa siła to nie tylko kły i pięści — to
również umiejętność zachowania zimnej głowy, empatia, odpowiedzialność i
mądrość wyborów, które ratują życie.
I jeszcze jedno. Każdego wieczora, gdy kładę mojego
synka spać, mówię mu, że bardzo go kocham. Że jest najcudowniejszy na świecie,
najmądrzejszy i najwspanialszy, najpiękniejszy. On niby udaje, że nie chce tego
słuchać, ale kiedy czasem przeciągnę tę chwilę, sam z uśmiechem mówi: „Tatuś,
musisz chyba coś powiedzieć”. Wtedy powtarzam swoją „regułkę”, a on
spokojny i zaopiekowany zasypia, podkładając rączkę pod buzię i odwracając się
na bok.
Bo dla mnie siła ojca to nie tylko hartowanie, ale
także czułość, bliskość i miłość.
A oprócz tego — każdy ojciec musi dawać synowi
przykład, jak traktować kobiety. Syn uczy się tego, patrząc na to, jak
odnoszę się do swojej żony, jak rozmawiam z mamą, jak szanuję każdą kobietę w
codziennym życiu. To jest fundament, który zostaje w nim na całe życie — i to
właśnie ojciec pokazuje, czy kobieta jest partnerką, opiekunką, przyjaciółką, a
przede wszystkim człowiekiem, którego należy traktować z godnością i
szacunkiem.
A Ty — jak to widzisz? Czego najbardziej potrzebuje
chłopiec od swojego ojca, by wyrosnąć na mądrego i silnego mężczyznę?
— Bosman Trzeźwości
🙌 Podobał Ci się ten wpis? Nie przegap kolejnych – dołącz do Załogi Powrotu do Trzeźwości.
📩 Zapisz się na powiadomienia
Komentarze
Prześlij komentarz